Wednesday, March 16, 2016

Czemierniki !!!!!

Skąd te wykrzykniki? Proste, po pierwsze primo bo wreszcie kończę z tematami wakacyjnymi, po drugie i zdecydowanie ważniejsze - bo to miejsce kaducznie mi się nadało!

Wszyscy miłośnicy "Rancza" a ściślej klimatów tam panujących będą w tym miasteczku ukontentowani, takie same typy ludzkie, takie same zachowania, takie same marzenia i nadzieje, tylko ryneczek zdecydowanie mniej "wypasiony" niż ten w Wilkowyjach. Widać wyraźnie że prawda czasu niekoniecznie nadąża za "prawdą ekranu", a łaska tego co przydziela "unijne środki" na pstrym koniu jeździ (są tacy co twierdzą że nie na pstrym koniu, ale wypasioną bryką kupioną dzięki "dowodom wdzięczności"... ale przecież wszyscy wiemy że to pomówienia...).

Na pewno miejsce warte zobaczenia i  na pewno świetna baza do wypadów w okolice - a jest co zobaczyć, jak kto chętny.

My zajeżdżamy tam w drodze powrotnej, nieco dokładamy drogi, ale jest tam zamek a my obiecaliśmy sobie z Marzenką że wszystkie zamki w Polsce to na pewno i ile się da gdzie indziej zobaczyć musimy i w sumie jeśli chodzi o nasz kraj to jesteśmy już poza połową.

Zajeżdżamy nieco okrężną drogą bo nie załadowałem aktualizacji do nawigacji, i bez niej stara wersja przestaje działać, a kierunkowskazy w terenie to iluzja - na Radzyń kierują ale gdzie indziej? .... radź sobie sam.

Nie mniej jednak warto.

 W zamku trwa remont, nie ma zwiedzania, zresztą nawet gdyby nie było remontu, nie jest on udostępniony turystom, ale z zewnątrz też robi niezłe wrażenie, zwłaszcza wtopiony w kontekst stawu.

 Mury obronne to tragedia, ale może p[rzy okazji remontu i one przestaną niszczeć.  



 Tablica pamiątkowa właściciela i założyciela Mikołaja Firleja z Dąbrowicy - który w uznaniu zasług położonych pod Smoleńskiem, dla Czemiernik prawa miejskie otrzymał magdeburskie, a one same w rynek wydłużony i herb był uposażył.


Rzeczą jasną jest że karteczka typu "remont" czy "obcym wstęp wzbroniony" nie stanowi dla mnie tabu i ...

 wnikam do wewnętrza...

 W sumie to majdan zamkowy, czy może bardziej w tym przypadku park wewnątrz murów nie jest niczym nadzwyczajnym, choc gdyby dobrze poszperał to niejedną ciekawostkę pewnie by trafił. 

 No ale nie ma czasu...

 Jesteśmy tu tylko przejazdem, powoli pojawia się zmęczenie, a jeszcze kilkaset kilometrów przed nami, tymczasem trasa (szumnie wieszczona) Białystok, Lublin Rzeszów to zaledwie kilka rozgrzebanych odcineczków a poza tym  (cytując za min. Sinkiewiczem Ch. D. i kamieni kupa").

 Obywamy się wieć smakiem, gdybyśmy tu zostali "na popas" to ostatni odcinek jechalibyśmy już po zmroku, co prawda autostradą ale... Marzenka i tak boi się powrotów, z bólem serca ale jedziemy dalej.

Ps - nie sądziłem że to kiedyś powiem ale... Mają tam Fajnych Urzędników - w ogóle dostrzegam taka prawidłowość że w tych małych ośrodkach urzędnik zachowuje człowieczeństwo!  otóż tradycyjnie usiłuję kupić kartkę żebyśmy ją mogli posłać sami do siebie, ale niestety w sklepiku typu "szwarc mydło i powidło" ich nie mają, zostaję jednak skierowany do Gminy a tam... Przesympatyczna pani sekretarz obkłada mnie stertą folderów, przewodników a nawet lokalna walutę dostaje w ilości sztuk trzech (ale jakże cennych).
 
  Co utwierdza mnie w przekonaniu że nie ma Polski A i Polski B - jest polska dojąca (A) i dojona (B)  a ta dojąca może doić nie dlatego że w czymkolwiek jest lepsza, ale że kilku gnojków ma kompleksy (małego f. - jak by to określił Freud) wymyśliło sobie "metropolie"... 


Jak się pofarci, to jeszcze tam wrócimy... marzą mi się rowerowe rajdy po okolicach.

Sunday, March 13, 2016

Przegląd trasy

Wreszcie to co lubię - lubię być zwiadowcą, kimś kto idzie pierwszy, oblukać, opatrzeć, skontrolować, przygotować trasę, a potem prowadzić tam innych.

Całkiem przypadkiem, gdy wracałem akurat z Informacji Turystycznej (byłem tam po materiały na temat "ceramicznego szlaku" w Tarnowie i okolicach - ale o tym napisze innym razem) spotkałem wychowawczynię Miłosza i tak od słowa do słowa, jako że nie wypalił kulig z przyczyn oczywistych,  padło że trzeba urządzić dzieciakom wycieczkę i to koniecznie z paleniem ogniska i czy nie znam takiego miejsca, bo pani myślała o  Piotrkowicach. Akurat byłem tam niedawno i z całą pewnością stwierdzić mogę że żadnego takiego miejsca tam nie ma. ale jest Łowczówek i cmentarz wojenny nr 171 i fajny szlak z Pleśnej, i można tam jechać pociągiem, a wrócić autobusem (więc odpada konieczność zamawiania transportu) i tak stanęło.  Ale nie byłbym sobą gdybym tego nie przygotował.

Zatem wyruszam z Pleśnej spod Urzędu Gminy czyli de facto z centrum.

Route 3 428 891 - powered by www.wandermap.net


Teren jest mi świetnie znany - w końcu bez mała się tu wychowałem a stąd pochodzi mój dziadek ze strony mamy i tu spędzałem całe tygodnie wakacji. Zresztą wędrowałem tamtędy niedawno.

 Na początku, na głównym placu miejscowości.
 
 Tablica poświęcona partyzantom AK

 Oraz pomnik upamiętniający walki z czasów II Wojny Światowej.

W chwile potem na wysokości szkoły zaczyna się czarny szlak i nim podążam.
 
 "scinka" ścieżka wydeptana przez okolicznych mieszkańców, pozwalająca zejść ze stosunkowo ruchliwego traktu samochodowego i skrócić drogę o kilkaset metrów, gdyż wjazd poprowadzony jest silnym meandrem. 
 
 Jesteśmy już na górze wzniesienia rychwałdzkiego, a po lewej mamy wzgórze które 102 lata temu bronione było przez Legionistów - tam zmierzamy. 

 Zbliżenie na domek - już niewiele ich zostało, a pamiętam całe połacie takich, a zwłaszcza ich ganki, tak chłodne latem...

Wkrótce zejście z szosy i wędrówka już całkiem polnymi drożynami.

 Przez potok prowadzi mostek, ale zszedłem żeby zrobić fotę.

 A tu już podejście pod wierzchołek wzniesienia. Szlak pięknie i często oznakowany, nie sposób się zgubić. 

 Oryginalne okopy z czasów bitwy. Kilka metrów na północ jest ich pierwsza linia, dostosowana przebiegiem do kształtu terenu. 

 Pomniczek 

 I cmentarz 171

 A nieco z tyłu chatka biwakowa
 Moim zdaniem fajne miejsce na imprezę z dzieciakami - bezpiecznie i jest co po drodze pokazać.
Oczywiści plac na ognisko i na "wygon" też są. 
   

 Przygotowano tu także rekonstrukcję okopów i zasieków, na potrzeby inscenizacji - teraz zalane wodę (pisałem że to była wędrówka w deszczu?), ale tu teren stosunkowo szybko, pomimo gliniasto ilastego podłoża obsycha. 

 A potem szukanie skrótu przez las - za drogą dołożymy jeszcze jakieś trzy, cztery kilometry.
Wiem że skrót istnieje - nawet jest historyczny, bo to fragment ścieżki jaką wojska carskie (bo nie Rosjanie, jak się zwykło pisać) wychodziły do ataku na polskie stanowiska. 
 
 A w lesie już wiosna. 

Odnajduje ścieżkę, wkrótce docieram, do szosy i kieruje się na Pleśną
 A po drodze, jeszcze jeden cmentarzyk. 

 172 Łowczówek.

 Pochówki żołnierzy Armii Carskiej i kilku Cesarsko Królewskiej
Cmentarzyk "okrajany" zachował się już w zasadzie wyłącznie w formie kapliczki, choć spoczywa tu prawie dwadzieścia osób.
 
 I oczywiście "Rosjanie" - tak jak by nie było pośród nich Polaków, Ukraińców, Kazachów... ech te "stereotypy". 

 Cmentarz powstał wokół istniejącej już wcześniej kapliczki, stąd pomimo iż "Rosjanie" byli głównie Prawosławni, to ona sama ma wyraźnie Rzymsko Katolickie oblicze. 

Niedługo docieram do Pleśnej, po drodze.. spotkanie z osobą której nie widziałem ponad dwadzieścia lat - nic się nie zmieniła i choć ma grubo ponad 60 lat, to śmiga pod górę niczym sarna... 
my stond to silne ludzie jesteśmy. 

Tuesday, March 8, 2016

Szlak I Wojny Światowej w Małopolsce - zagadka z nagrodą





Witam
Dziś tylko filmik. 
 Odpowiedzi w komentarzach.
Ze pierwszą osoba która napisze poprawną odpowiedź skontaktuję się mailowo i ustalę jak nagrodę przesłać. 

Uwaga. Film ma jak zwykle marny dźwięk (nie znalazłem żądnego programu który by go podrasował, a jednocześnie jeszcze zadziałał na moim komputerze), więc jeśli chcecie słuchać to musicie podkręcić głośniki - nie ma intra ani outra wiec nagle nic głośnego się nie pojawi.

Wednesday, March 2, 2016

Żołnierze wyklęci ... niepotrzebni

Prawdę powiedziawszy wolałem ten dzień święcić, gdy jeszcze nie był "oficjalnym świętem" gdy można było dostać po ryju od przebranego w cywilki policyjnego szpicla, tak policyjnego nie milicyjnego, bo milicyjni nazywali się UBekami. Gdy Wyborcza i Polityka tudzież pomniejszy sort gadzinówek rzucał na nich tony błota, wylewał hektolitry pomyj i z zamiłowaniem przyrównywał do zbrodniarzy niemieckich (jakiś młody idiota z kręgów Wyborczej, przekonywał mnie na łamach że KBWowcy to "też byli Polacy" - na to ja że volksdeutsche także kiedyś byli Polakami... ale moje słowa na szpaltach się nie znalazły).
No wtedy obchodzenie Dnia Niezłomnych miało swój urok...

28 Lutego odbył się  I Tarnowski bieg Żołnierzy Wyklętych

Przywołali np. postacie Mieczysława Cielochy i Stanisława Kiełbasy. 



Zostali straceni główny zarzut to likwidacja sowieckiego kapitana "doradcy" WUBP Lwa Sobolewa. Tę mogiłę odnaleziono dopiero w 2011 roku! Nie oni zresztą jedni, ale byli bliskimi przyjaciółmi Dziadka mojej żony. On sam w tym samym procesie "dostał" dwukrotną karę śmierci. Bezpośrednich wykonawców zamordowano bez zwłoki, innych przetrzymywano, po latach złagodzono KS'a na  8 lat dożywocie... po ośmiu latach był "wolny"... bez szans na dobrą pracę, mieszkając w jakiś wyremontowanych własnymi rękoma łazienkach, przystosowanych do pełnienia roli pokoju, kuchni i całego mieszkania - po latach jego umiejętności przydały się przy budowie miedzy innymi mojego domu... Przetrwał, przeżył, rozwinął się...
Napisałem do organizatorów biegu, żeby Go zaprosili, bo przecież mieszka zaledwie kilkaset metrów od miejsca skąd bieg się zacznie... odpisali że "przemyślą"...
Z tego co wiem nikt się nie pofatygował...
Potrzebna jest legenda, czasami tylko pretekst, ni żywi ludzie.

Nie biegłem, nie lubię biegać, jestem trekkerem nie runnerem, ale mniejsza, ten dzień wolałem spędzić przy stole z Nim nie z nimi...