To jest jak ze św. Augustynem i pytaniem o czas; gdy go nikt nie pytał wiedział świetnie co to jest czas, ale gdy go zapytano wtedy wytłumaczyć nie umiał.
Za strona http://www.augustinus.it/iconografia/index.htm
Sam też wytłumaczyć tego nie umiem.
Ani czym jest czas ani co fajnego jest w wędrowce.
Mogę tylko napisać, o swoich spostrzeżeniach:
Na pewno warto podnieść kilka:
- Po pierwsze wędrówka to atawizm, atawizm stary, odziedziczony jeszcze po naszych przodkach łowcach zbieraczach, tkwiący głęboko w naszych helisach wewnętrzny przymus by iść "zobaczyć co jest za tą górką? ..."
- Wnikliwsze, dokładniejsze poznawanie świata - idę wolno, dostrzegam tysiące rzeczy, mogę wejść wszędzie (prawie), zobaczyć wszystko, dotknąć, powąchać po prostu BYĆ, (spokojnie! nie dotykam i nie wącham napotkanych kobiet;-) )
- Marsze pozwalają zachować sprawność ciała i umysłu, to świetna forma rekreacji (choć dla mnie to najmniej istotna kwestia)
- Piesze rajdy to także przygody, zdarzenia niekiedy zabawne, czasem dramatyczne, osobliwe lub zgoła dziwaczne.
- Wreszcie to okazja by spotkać innych ludzi, czy to wędrujących na szlaku, czy przy szlaku mieszkających, bądź całkiem przypadkowo, znajdujących się dokładnie na naszej drodze.
- Jest to także okazja by sprawdzić samego siebie, jak długo, ile wytrzymam, czy dam radę?
- Można zaimponować znajomym... (choć raczej bym nie liczył na "podryw")
Wędrówka to także mistyka - nie podejmuję się opisać tejże, bo chyba tylko ludzie z silną schizofrenią są w stanie przelać na papier (czy to słowami, czy pędzlem) swoje doznania mistyczne. Ale ta mistyka jest! Chyba najfajniej, najładniej i w popularny, możliwy do przyjęcia przez każdego, sposób pokazał to Piotr Rubik w swoim teledysku.
Serdecznie zapraszam do obejrzenia.
Tak myśląc o wędrówkach, powróciła mi do pamięci przygoda sprzed lat... dziesięcioleci.
To było w Magurach, już nie pamiętam dokładnie ale chyba na Wątkowskiej od południowego wschodu, mniejsza.
Byłem wtedy piękny i młody (dziś została tylko uroda), z nami wędrował pewien starszy człowiek, dla nas wtedy staruszek... był z koła emerytów, ale niezwykle sprawny, z kondycją i świetnie przygotowany - rzecz jasna pełny oldskul, od butów poczynając, poprzez ubranie, a na plecaku i menażkach kończąc - wygraną w konkursie; "mister schroniska 1950" miał by pewną. Ponieważ wysforowaliśmy się znacznie przed resztę, padło hasło - siadamy, wypijemy herbatę, zapalimy, pogadamy. I tak się stało. (wtedy jeszcze Minister Choroby Narodowej nie terroryzował palaczy wizją agonii z płucami wyplutymi na dywan - więc można było palić z czystym sumieniem i przyjemnością)
Poczęstował nas herbatą, my jego papierosem, od słowa do słowa - wzięło go na zwierzenia.
Opowiadał o różnych szlakach, o tym jak wędrował jeszcze przed II Wojną, jak szukał całkiem świeżych śladów I Wojny. Jak bardzo wiele miejsc się zmieniło, napomknął o Kurierach Karpackich a potem tak już całkiem, sam do siebie zaczął wspominać, pewną wędrówkę, gdy sam był bardzo młodym człowiekiem, idąc wieczorem zaglądnął ze ścieżki w okno domu a tam pewna dziewczyna akurat myła się w miednicy (dla niewtajemniczonych młodych głów - wtedy nie było, wanien ani pryszniców - wodę nosiło się ze studni, grzało na piecu a ciało myło miękką szmatką z małą ilością mydła, bo trudno było je z siebie spłukać) - czy to zwabiona jego, wbitym w nią, wzrokiem, czy z innych powodów podniosła się a on zobaczył "najpiękniejsze piersi, tak piękne, że potem już nigdy piękniejszych nie widział", spojrzała mu w oczy, a on... uciekł speszony - potem jeszcze wielokroć plątał się po okolicy ale nigdy więcej już coś takiego go nie spotkało. Starszy mężczyzna zamilkł i zaczął pakować termos skrzętnie wycierając kubek chusteczką.
Wiele razy potem myślałem o tej opowieści - wpierw dostrzegając w niej jeno erotyczny dreszczyk, potem głębszy sens a teraz mam już pewność - w niej była tęsknota i to ta tęsknota chyba napędzała go do działania.
On sam już jest na niebiańskim szlaku, ale żyją jego dzieci dlatego nie przybliżę sylwetki - musicie uwierzyć na słowo - osiągnięcia tego człowieka były naprawdę imponujące... czy przewędrował całą Europę (i nie tylko) marząc i tęskniąc do tej dziewczyny i jej piersi? Nie wiem, ale to możliwe.
ps. drogie panie, przemyślcie tę opowieść, odrzucając fałszywy wstyd możecie stać się inspiracją dla naprawdę niebanalnych ludzi!
Ale warto wędrować, choćby tylko po to by samemu poszukać odpowiedzi na to pytanie.