Mniejsza. Wyjazd był planowany od dłuższego czasu, ale że Marzenka robi kolejną podyplomówkę a pogoda nie rozpieszcza, do tego moja praca na zmiany... no to się 'siepnął" w czasie o dobre dwa miesiące - ale za to pogoda wypaliła piękna i można było ruszyć.
Wolał bym rzecz jasna wypad rowerowy - ale...
Na tyle byłem sugestywny, że może Żona zgodzi się załadować rowery do samochodu i przynajmniej do Zalipia wrócimy na objazd rowerowy. Bo to w wypadku tej wioski najlepsza możliwa opcja - pomalowane i zdobione budynki rozrzucone są na sporym obszarze, a jechać autem zatrzymywać, wysiadać - oglądać... trochę tak niefajnie - co innego z roweru.
Ale nie przedłużając wstępu: Stuknęło nam lekko ponad 90 km.
ZALIPIE
Znam takich co złośliwie literę L na C zamieniają ale to huligaństwo (tak będę konsekwentnie huligaństwo pisał przez samo h - no chyba że mi ktoś wytłumaczy przekonująco czemu powinienem pisać przez ch, przy czym argumenty "bo takie są reguły" lub podobne do mnie nie trafiają - bo ja się naonczas pytam czemu reguły są takie a nie inne /czytaj mądrzejsze/? )Zatem Zalipie - "malowana wieś" - owszem malowana - ale i nie malowana, sporo całkiem współczesnych koszmarków (nie mogli się osiedlić gdzie indziej?)
Remiza.
Zresztą Zalipie to nie jedyne miejsce gdzie malowane domy spotkać można - w/g mapki którą otrzymałem w Domu Malarek, znajdziemy je tez w Kłyżu, Niwce, Ćwikowie i Kuziach. Ale centrum to rzecz jasna Zalipie i tego się trzymajmy.
Plebania ?
Chatka po drodze.
Dom Malarek
makieta chatki - w sam raz pod selfiki.
Miejsce dla turystów - sa stoły pod piknik i "plenery" zdjęciowe
i zawsze można wejść do środka.
A tam wystawy i prezentacje.
I księga pamiątkowa i sklepik z pamiątkami
Mają widokówki!!!!
skąd ten zachwyt? Bo w większości miejsc już nie ma widokówek!
Rzecz jasna pisze Marzenka, bo moje pismo jest nieczytelne - ja stawiam tylko podpis... zresztą też nieczytelny.
Wyklejanka z szyszkowych łusek...
(znaczy nie z łusek wystrzelonej przez Szyszkę amunicji! Uchowaj Boże!)
żmudna ale ciekawa praca.
jak to często bywa - początek jest na końcu, ale wejście do obiektu zdobi taka tablica.
A my się pakujemy to auta, wewnątrz puszki panuje przyjemne ciepło, co prawda miękną od niego oprawki okularów, ale za to nikt nie skarży się na wiosenne chłody...
Zagroda Curyłowej
Taki lokalny skansen w skansenie...
Widać że mniej doinwestowany niż Dom Malarek, ale za to bardziej realny.
Sień!
kuchnia
(po cholerę to piszę skoro i tak widać?)
Izba
sypialnia
A to już urządzona w stodole wystawa - tu także jest sklepik, tu kupuje się bilety, tu też sa widokówki!!! I to inne niż w Domu Malarek!
Pierwsza malowana chata - albo najstarsza która przetrwała do naszych czasów.
kryta strzechą.
pusta w środku, ale za to mogę moim pokazać polepę.
tak samo było u mojej prababci w Łowczówku!
Taka sama polepa gliniano/popiołowo/sieczkowa, która można było (a nawet należało) myć wodą, która wcale nie była zimna (w przeciwieństwie do betonowych wylewek) i z której nie należało zjadać upuszczonego jedzenia... a ja i tak zjadałem i do dziś mogę zjeść to co dla innych było by zabójcze - w mieście się nie przydaje, ale na wojażach... przystosowanie jak znalazł!
PODBORZE
Choć w zasadzie Diabli wiedzą, bo i Breń pasuje, a lokalsi mówią że to Breń i tak zdaje się podpisałem to miejsce wiosną.
kliknijcie w link nad zdjęciem i zobaczcie jak to wyglądało przedwiośniem
bo teraz to klimaty z Indiany John'a ;-)
Ale za to łąki na majdanie pięknie ukwiecone.
DĄBROWA TARNOWSKA
Ośrodek Spotkania Kultur
i też zapraszam do przeglądnięcia, jeśłi ktoś wcześniej nie przeglądał...
Zwój Tory
gablotka z pieniędzmi,
w zasadzie dwie gablotki.
Tyle z sali głównej - więcej nie będzie!
Nie żebym sępił miejsca na bloggerze - ale daje tylko tyle żeby wywołać apetyt na to miejsce, teraz liczę że zaprzęgniecie wasze konie mechaniczne, lub skorzystacie z podwózki koleją czy autokarem i sami tu zaglądniecie WARTO!!!
babiniec niższy.
a na następnym piętrze...
Babiniec wyższy - ze znacznie ciekawsza ekspozycją.
ot gabinecik drobnego urzędnika z CK czasów, albo drobnego przedsiębiorcy.
Kości mamuta.
nieci mundurowego "żelastwa" hełm, kask strażacki, trąbki i bagnety.
lecz tuż obok...
KSIĄŻKI.
Piękne, stare, jedne pisane po polsku inne w Jidysz, hebrajskie.
Ach móc je powąchać, dotknąć... niestety gabloty blokują dostęp. Rozumiem to - zbyt długo by takiego "dotykania" nie przetrwały.
Widok na salę modłów - tu były kobiety podczas ceremonii religijnych, żeby swoją obecnością nie dekoncentrować mężczyzn - i niech się feministki wściekają, ale głupie to nie było!
Za to głupie są one, gdy piszczą o rzekomo:
"opresyjnym traktowaniu kobiet w kościele katolickim"...
A na schodach mini wystawka rzeźby ludowej
mówcie co chcecie ale "Adam i Ewa" wyglądają jak archetyp związku jednopłciowego!
Rzeźbiarz był Antycypatorem? ;-)
OLESNO
Tu znów złośliwcy dopisują literkę B a nad S stawiają kreseczkę...
Miejsce opisane podczas tej samej rowerowej wycieczki co wyżej - ale linkuje jeszcze raz
Sanktuarium Matki Boskiej Zwycięskiej
Widok z kaplicy na transept.
Jan Wnęk i Miłosz
spacer wkoło sanktuarium
swój swojego pozna
i znów mi pies mordę lizał...
Epitafium grobowe na ogrodzeniu.
Cudowne Źródełko - niestety nieczynne!!!!
ktoś wyłączył prąd od pompki!!!
żałosne i głupie!
A mi się pić chciało jak cholera!
ŻABNO
To już na koniec - chciałem moim pokazać ten kurhan bo wielu takich miejsc już u nas nie znajdą. Aczkolwiek nadal nie udało mi się ustalić - co i jak z ta mogiłą?!
A potem już do domu.
Objuczeni "zdobycznymi" folderami, widokówkami i pieczątkami na mapie.